Jak juz kiedys pisalam mieszkam z moja rodzina na wsi.Daje mi to mozliwosc hodowania drobiu.Kiedy pare lat temu sprobowalam okazalo sie ze tak to polubilam ,ze teraz prawie caly czs mamy jakies ptactwo.
Najwazniejsze sa oczywiscie kury ktore znosza jajka.
Nie wyobrazam sobie mieszkac na wsi i jesc kupne jajka.
Moje kurki to Zielononozki.Bardzo teraz doceniane ,bo ich jajka sa o wiele zdrowsze.
Tytaj wlasnie widac te kurki w towarzystwie Koguta .Jest to Pan i Wladca kurnika.
Jak co roku na wiosne mam juz male kurczaczki
A to to malutkie gaski.Najwiecej uciechy jest juz wtedy gdy podrosna i panosza sie po calym ogrodzie.Oj trzeba je wtedy pilnowac,bo lisow ci u nas dostatek
Te szaraczki to piskleta zielononozek.Maja dopiero piec dni.Siedza sobie pod lampa i sie wygrzewaja.Za kilka miesiecy beda znosic juz prawdziwe wiejskie jaja.
Taka ptasia rodzinka to duza przyjemnosc.Jest to tez duzy obowiazek.Ja jednak lubie to i sprawia mi to duzo radosci.Wiem ze jajko ktore jemy to prawdziwe jajko a rosol z kury to prawdziwy rosol.
Marzy mi sie tez how ozdobnych ptakow.Moze kiedys uda mi sie przekonac mojego meza do tego.Bardzo bym chciala miec pawie w ogrodzie.
Też bym tak chciała:)
OdpowiedzUsuńMiłego popołudnia:)))
Witam. Śliczne te kury , ja też mam zielononóżki= 1+6 i bardzo chciałabym kurczaczki , ale nie wiem jak posadzić kurę na jajka , bo się nie kwapi.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia z Nowogardu.
Dana
Piskalczki to prawdziwe słodziaki. Tak bym chcila je poprzytulać.
OdpowiedzUsuńA świerze wiejskie jajka to tylko pozazdrościć.
Pozdrawiam ciepło
Jakie slodziutkie!Pamietam jak moja babcia karmila kurczatka jajkiem na twardo posiekanym z pokrzywa,platkami owsianymi.Jakie to byly czary dla dziecka...Ale zdecydowanie zal ich na rosol,nawet najlepszy.
OdpowiedzUsuńmasz racje jak nic my tez mamy kurki i rosołek jest nieprzeciętny i wiemy ze pozyjemy kilka dni dłuzej :))
OdpowiedzUsuńŚliczne maleństwa, też mam takie, a niedługo się wyklują kaczuszki :) Mam pytanie o pisklaki zielononóżek - masz je z wylęgarni, czy od swoich kur? U nas nie mają takich kurcząt, a bardzo bym chciała je mieć.
OdpowiedzUsuńskąd sie naraz tyle talentów u Ciebie bierze??? no i skąd ten zapał, ja mam jedną rzecz robić i mi się nie chce, a co dopiero tyle!!! pozdrawiam Emilystar
OdpowiedzUsuńPiękne kurczątka i kaczuszki.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoja pracowitość.
Przy tych maleństwach jest mnóstwo pracy.
Interesujacy blog.
Pozdrawiam gorąco
Witaj ! Zaglądam do Ciebie już jakiś czas i podziwiam wszystko co robisz. Dzisiaj mnie zatkało !!! Jesteś niesamowita !!! Jak to wszystko ogarniasz ? Masz czas na np. serial lub kolorowe gazety ??? Chylę czoła ! Na zdjęciu jesteś taka delikatna, że z igłą , szydełkiem lub przy kwiatkach to łatwo sobie Ciebie wyobrazić, ale kury ?! Podziwiam i wstyd mi, że jestem taka niezorganizowana . Pozdrawiam z wyrazami szacunku - Alina
OdpowiedzUsuńMoniko , śliczne te Twoje maleństwa!!
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że musisz do nich biegać co dwie godziny, przecież to jeszcze niemowlaczki;))
Całuski
piękne te pisklaczki..jajka musza być naprawdę smaczne....ale jakbym miała na rosół którąś ubić to bym chyba miesiąc płakała...a rosołu i tak bym nie tknęła...
OdpowiedzUsuńJeszcze jajko bym zjadła, ale własnej kury bym chyba nie dała rady.
OdpowiedzUsuńSłodziutkie te pisklaczki
Dzieki za te mile komentarze.Kurczczki maja sie dobrze i rosna szybciutko.Tak jak pisalam to jajka od zielononozek to rarytas.Szczegolnie pod wzgledem wartosci odzywczych.Jedna z Pan pytala mnie o posadzenie kury na jajka.Probowalam kilka razy to zrobic.Jestem bardzo ciekawa takich eksperymentow.Niestety nie udalo mi sie.Kura nawet siedziala.Jednak nic sie nie wyleglo.Nie mam pojecia czy jajka byly nie takie czy moze bylo za zimno.Myslalam za to o inkubatorze takim do domowego wylegu.moze kiedys poprobuje i tego.
OdpowiedzUsuńMoni,zapraszam do siebie do zabawy.
OdpowiedzUsuńAle cudowne pisklaki :) Podziwiam Twoje pasje :) Poz.Dana
OdpowiedzUsuńPisklaki zielononóżek śliczne:-) My z mężem mamy plany zamieszkać na wsi. Mężowi marzą się kozy, i gąski, i kurki.. Już nawet rozdzielamy obowiązki..hihi Dzieci załamują ręce:-)
OdpowiedzUsuńOj , jak się cieszę,że napisałaś o tych kurach, ja od paru lat usiłuję zebrac informację od ludzi, ale jakoś nikt nie wie, ale u mnie mało takich atrakcji. A chodzi mi o to jak to z taką kurą jest, ile lat zyje , nim zejdzie smiercią naturalną i przez ile lat znosi te jajka.Problem jest taki,że jak będę miała te kurki, to już na dożywociu..a u nas jest malutko miejsca, więc jak one nie znoszą tych jajek do końca zycia, to będzie problem, a ktos mi powiedział,że kura to tylko jajka na początku, a póżniej to juz na rosół. Rosołu z niej u nas na pewno nie będzie,więc fajnie by było, gdyby te jajka znosiła do samej smierci:)To z niecierpliwoscią czekam na odpowiedź i mam nadzieję,że chociaż cokolwiek udało ci się zrozumiec z tego mojego bełkotu.
OdpowiedzUsuńElisse.Wszystko to co wiem juz ci pisze na temat zielononozek.sa to kurki ktore bardzo dobrze sie howaja.nie sa mocno wymagajace.Lubia bardzo grzebac w ziemi i same szukaja pokarmu.Oczywiscie musisz je tez dokarmiac.Ja daje im wszystkie resztki z jedzenia.Oczywiscie dostaja tez troszke paszy bo tam sa wszystkie skladniki mineralne.Nie przesadzam jednak z nia.Dostaja pszenice otreby i zielone.co do zywotnosci to u m,nie tez maja dozywocie.te starsze mam juz trzy lata i maja sie bardzo dobrze.Jajka sa bardzo dobre o wiele bardzie wartosciowe od jajek od zwyklych kur.Zielononozki niosa mniejsze jajka.Mam ich okolo 30 sztuk i codziennie mam caly koszyczek jajek.oczywiscie sa przerwy kiedy niosa mniej.Te malutkie maja miesiac.Jesienia beda juz niosly.Udalo mi sie je kupic jakos bez problemu w zaprzyjaznionej fermie.wiem ze nie wszedzie sa dostepne.Jeden minus jest taki ze sa to i kurki i koguty.dopiero jak podrosna bede mogla oddzieli koguty.te pojda niestety na rosol.W kurniku powinien byc jedenkogut.kiedy jest wiecej bardzo ze soba walcza i nie ma z tego pozytku.na allegro mozna kupic dorosle kurki .Sa one jednak bardzo drogie.Pozdrawiam serdecznie i jakby co to pisz i pytaj.nie jestem specjalistka ale swoimi doswiadczeniami chetnie sie podziele.
OdpowiedzUsuńJak miło spotkać młode osoby co interesują się drobiem.
OdpowiedzUsuńPosiadam ogród z dużym trawnikiem, wolierą i altanką.Moja praca to cały czas wakacje.Prace w wylęgarni tak rozkładam że pracuje wieczorami a jak jest słońce to się relaksuje w ogrodzie gdzie mam pawie, cochiny olbrzymie i miniaturowe.Cochiny są bardzo ufne i przyjacielskie, gdy usłyszą brzęk talerzy to już warują jak pieski czekając na ciacho i jedzą z ręki. Pawie są ciekawskie ale nie sa takie ufne i z ręki nie chcą jeść.
Altankę mam tak przystosowaną że nie muszę po nic chodzić do domu aby przyjąć gości(szafka znaczyniami,czajnik,gril,lodówka,telewizor,podciągnięta woda).
Zajmuję sie zawodowo wylegiem i odchowem kurek ogólnoużytkowych, jeżeli potrzebujecie konkretnych porad to z miłą chęcią wam pomogę.
e-mail: zielononozki@gmail.com
a sprzedajesz
OdpowiedzUsuńpisklęta???
Nie ja tylko hoduje .Kupilam piskleta jednodniowe.
OdpowiedzUsuńTwoje życie codzienne, to moje marzenia, które już nie mogą się spełnić. Czytam Twój blog z żalem i jednocześnie podziwem dla Twoich pasji, możliwości robienia w życiu tego co się lubi, samorealizacji dającej radość.życzę wielu sukcesów we wszystkich dzialaniach.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie - Ewa
Ach, ale masz fajnie! A ze mną pracują dziewczyny ze wsi, które wszystko kupują, jarzyny, jajka, wszystko. Bo im się nie chce. Bo im się nie opłaca. Bo tak wygodniej. Po co ręce brudzić i warzywa własne, bez chemii uprawiać, jak lepiej z kolorową gazetą przed telewizorem na kanapie leżeć? Kompletnie tego nie rozumiem. A Tobie zazdroszczę, fakt, że pracy z wszystkim masz dużo, ale jaką daje ona radość i satysfakcję! Chińskie przysłowie mówi: znajdź pracę, którą kochasz, a całe życie nie będziesz musiał pracować. Dlatego, że stanie się ona pasją, hobby, szczęściem. I chyba Ty masz to szczęście...
OdpowiedzUsuńtez kiedys mialek kre z zielonymi nogami , czesto podchodzila i dziobala mnie w duzy palec u nogi i trzeba bylo jes cos przyniesc do jedzenia cos extra. Ale pozarł ją lis.Szkoda była bardzo oswojona.
OdpowiedzUsuńriko62@poczta.onet.pl