czwartek, 30 sierpnia 2012

Aromatyczne oliwki.Jesienne suszenie .

Jesien pomalu zaglada do mojego ogrodu.
Wszystko nabiera ostrych czerwonych i zlocisto pomaranczowych barw.
Po dzisiejszej wizycie w moim warzywniaczku nabralam ochoty na pachnace ogrodem warzywami i ziolami oliwy.Robilam je juz kilka razy i zawsze wszystkim smakowaly.
Idealnie pasuja do wszelkich salatek i surowek.Aromat ich roznosi sie po calym domu ,a swoim wygladem w butelkach sa wspaniala ozdoba kuchni.




 Pomalu robie przymiarki do suchych bukietow.
Zaczelam wiec od suszenia traw i kwiatow.Plany w temacie suchych kompozycji mam bardzo rozlegle.Mam nadzieje ze energia mnie nie opusci i przytargam do domu sporo zieleniny.
Jutro mam w planie rozprawic sie z hortensjami w ogrodzie.Zawsze to robilam w polowie wrzesnia.W tym roku widze ,ze chyba juz  czas na suszenie.




Widze ,ze zrobilo sie juz bardzo jesiennie.Pogoda jest jednak caly czas bardzo letnia.Takiej tez zycze wszystkim na nastepne dni.Pozdrawiam i serdecznie dziekuje zza odwiedziny i komentarze.

niedziela, 26 sierpnia 2012

La la -Lawendowa w roli glownej.

Wreszcie koniec.Zrobilam wypralam naciagnelam i moge wreszcie ja pokazac.
Nie powiem ,bo troszke sie przy niej nameczylam.Jest to pierwsza moja praca technika filetu.Nie jest to nic skomplikowaneg,.jednak trzeba bardzo uwazac ,bo jezeli sie pomyli kratki to wzor diabli wezma.
Mimo to robilo mi sie ja bardzo przyjemnie.
Jezeli chodzi o kolor to byl doslownie przypadek..Zobaczylam te nici w sklepie i juz musialam je miec.
Taki kolor prawdziwej lawendy idealnie pasuje na koniec lata.
Nastepna serwetka ta technika juz czeka w kolejce.Szkoda tylko ,ze nie mozna rozciagnac doby jak gumy.
A tak poza tym szydelko szydelkiem ,a mnie juz ciagnie myslami do zupelnie innych rzeczy.
Zapraszam na krotka sesje zdjeciowa z lawendowa w roli glownej.








Zdjec jest sporo ,ale prosze o wybaczenie.tak jakos wyszlo.
Pozdrawiam lawendowo i slonecznie.

piątek, 24 sierpnia 2012

Dwa lichtarze. V&B -kolejne elementy.Nowa praca na szydelku Cos do wypicia i do posmakowania.

Sierpien mija mi bardzo szybko i pracowicie.Dopiero dzisiaj zauwazylam ,ze dawno mnie tu nie bylo.Wszystko to wina tego ze zakotwiczylam sie w kuchni i jakos nie moge sie z niej wydostac.O tym jednak bedzie potem.
Na poczatku chcialam przedstawic moje nowe graciane lupy.
Od dawna polowalam na duze lichtarze.Jakos nigdy mi sie do tej pory nie nawinely.Chcialam aby byly duze i okazale .Wreszcie znalazlam.i nawet nie mialam z nimi za duzo pracy.
Lekko przetarlam pastelowa orchidea-farba akrylowa odswiezylam i gotowe.
Dwa nastepne czekaj w kolejce do renowacji.


Na sobotnich gratach kupilam kilka drobiazgow do mojej porcelanowej kolekcji V&B.Juz malo brakuje a bede mogla powiedziec ,ze mam caly obiadowo sniadanoiwy zestaw.



Lawendowa serwete ,ktora pokazywalam ostatnio juz skonczylam.Wlasnie poprzypinana szpilkami sie suszy i nabiera formy.
Nigdy nie myslalam ,ze technika filetowa mnie tak wciagnie.Idac za ciosem rozpoczelam nastepna troszke wieksza prace.,Dzisiaj tylko mala zajawka.Wiecej bedzie nastepnym razem.Na razie nie powiem co to bedzie.Mam nadzieje ,ze moj pomysl wypali i wszystko sie uda.
Zdradza tylko ,ze nie jest to ani obrus ani serweta ani narzuta.ani firanka.

 Tak jak pisalam na poczatku z kuchni nie wychodze.
Wymyslam rozne nowe sloiczkowe przepisy.
Te ogorki to nowosc u mnie.Nazywaja sie krokodylki.chyba dlatego ,ze mimo przetworzenia zachowaly piekny zielony kolor i smakuja wysmienicie .

 Z malin nastawilam naleweczke i zrobilam kilkanascie sloiczkow dzemu
 Tak wiec doszlam juz do konca dzisiejszego wpisu.Wieczor spedze na rozowo przy szydelku zagladajac do kuchni.Wlasnie marynuje gruszki.
Pozdrawiam serdecznie i bardzo dziekuje za mile odwiedziny.


środa, 8 sierpnia 2012

Letnie przetwory do sloiczkow.Lawendowa bieznik.Wymarzony lup z sobotnich grotow.

Ostatnio zrobilo sie troszke monotonnie w moich wpisach.
Jest to jednak urok lata w moim domu i kuchni.Wielka przyjemnosc sprawia mi ladowanie letnich skarbow do sloikow.Jezeli uda mi sie sie jeszcze zrobic cos pysznego to na prawde nie zal mi czasu i energii..
Borowki zebrane w lesie juz sobie siedza w sloiczkach i czekaja na zimowe wieczory.


Jablonka w ogrodzie bujnie obrodzila.Kilka sloiczkow musu  jablkowego przyda sie do ciasta.

Lawendowa serweta z poprzedniego postu dosyc mocna sie juz rozrosla.
Zostalo jeszcze spory kawal do konca ,ale praca idzie ku koncowi.
Teraz juz widac wzor i moge z ulga stwierdzic ,ze warto bylo po niego siegnac.
Wiem na pewno ,ze nie bedzie to moja ostatnia filetowa praca.
Juz mam na oku piekny duzy obrus robiony ta technika.Lada dzien kiedy ta skoncze zastanowie sie nad nim.
Znajac mnie nie daruje mu i bede go meczyc.



Wreszcie go mam.Chodzilam za nim ponad dwa lata.Moj wymarzony krysztalowy wielki zyrandol.Mial byc jeszcze wiekszy .ale na razie musze zadowolic sie takim.Polowanie na wiekszy trwa nadal.
Tego znalazlam na ostatnich sobotnich gratach.Wszystko w nim mi pasowalo.Stan idealny ,caly krysztalowy zadnych imitacji ,kompletny.No i cena bardzo bardzo normalna -taka graciana.Pan dolozyl mui jeszcze cala torebke osobnych krysztalkow.Wystarczy na drugi zyrandol.
Wreszcie gola zarowka na klatce schodowej przestala straszyc.
Pieknie wyglada noca kiedy swiatlo rozprasza sie w krysztalach.

Pozdrawiam serdecznie ,i zycze pieknego cieplego wieczoru.