wtorek, 31 sierpnia 2010

Jesienne smakolyki

Od dluzszego czasu zameczam moich domownikow ,aby probowali tego co upichce do zimowych sloiczkow.Lasuchy sa z nich wielkie i na szczescie prosic ich dlugo nie musze.Na szczescie nie musza dbac o linie i niczego sobie nie zaluja.
W tym tygodniu padlo na cukinie i maliny.
W pracach kuchennych swietnie sprawdzaja sie moje fartuszki.pierwszy to moja hafciarsko krawiecka tworczosc.
Drugi jest bardzo skromny bialy.Znalazlam go kiedys w jakims SH.jest bardzo starenki.Ma bardzo artystycznie zacerowana dziure.
Pamieta chyba jeszcze bardzo dawne czasy dworskich kuchni.




Malinowy dzemik wyszedl mi bardzo dobry i zachowal piekny kolor.




Kiedys przeczytalam ,ze dzem z cukini przypomina w smaku ananasa.Jakos nie moglam w to uwierzyc,az sama nie poprobowalam.Do uduszonej cukini dodalam galaretke w proszku cukier i kwasek cytrynowy.Posmazylam to pol godziny .Wyszedl pyszny galaretkowy dzemik o pieknym zlocisto zoltym kolorze.Sama byla zdziwiona ze cukinia moze tak pieknie pachniec i tak inaczej smakowac.Po prostu pyszna.




Na moim tarasie zakwitla wreszcie dlugo oczekiwany Bielun.Szkoda tylko ze pogoda teraz jest taka deszczowa i malo widac jego piekno.

sobota, 28 sierpnia 2010

Piekne nieznajome zDomowej Galerii

Ostatnio zauwazylam ,ze dawno nie pokazywalam nic z biezacej mojej dzialalnosci.Dzieje sie u mnie bardzo duzo.Nie wychodze w dalszym ciagu z kuchni.Zapachy roznosza sie po calym domu.O tym musze wyprodukowac jednak osobny wpis.
Raz po raz siegam po szydelko i dzielnie dziubie kwadraty na moj kocyk.Jak na dzisiaj mam ich okolo,50 sztuk.Przyjdzie mi na niego jeszcze troszke poczekac.
Moj xxx Klimt tez juz zaczyna sie ladnie prezentowac.Ma nadzieje ze mnie nie wkurzy i nie rzuce go w kat.
Tak w ogole to jestem chyba w goracej wodzie kapana.Wszystko bym chciala zrobic szybko i dobrze.Niestety nie zawsze mi sie to udaje.
Dzieki temu mam zawsze rozgrzebane kila roznych prac ,i tych robotkowych i tych domowych.Na szczescie jestem w miare konsekwentna.Dzialanie moje troszke rozciagaja sie w czasie ,ale na szczescie zawsze udaje mi sie je ukonczyc.
Dzisiaj przegladajac wpisy na moim blogu zauwazylam ,ze brakuje w nim jeszcze mase mioch juz dawno ukonczonych prac.
Haftuje juz ladnych pare lat ,wiec juz sie troche uzbieralo.Kilka z nich juz kiedys pokazywalam na starym blogu.Nie potrafie sie jednak z nim rozstac i przytargalam je ttutaj.






środa, 25 sierpnia 2010

Historia pewnych aniolow

Od kilku dni prawie nie opuszczam kuchni.Wpadlam w trans robienia przeroznych konfitur powidel sokow i przecierow.Wyprobowalam zupelnie nowy przepis na cukinie.Jutro postaram sie o tym napisac.
Dzisiejszy wpis bedzie troszke inny.
Kolejny raz wpadl mi w rece przy sprzataniu moj nieskonczony obraz xxx.
Biedne anioly jakos nie moga doczekac sie finalu.
Haftuje je ,az wstyd sie przyznac juz cztery lata.Jakos nie moge usiasc i ich wreszcie skonczyc.Juz mialam kilka dluzszych zrywow ,ale cos konca nie widac.
Praca przy tym hafcie jest dosyc meczaca ze wzgledu na kolory , czeste zmiany nici i gabaryty.Po cichutku sobie mysle ze moze przed piata rocznica dam im rade .Na razie mam mase nowych pomyslow robotkowych ,remontowych ,hafciarskichi kulinarnych.Szkoda tylko ze doba jest taka krociutka.
Ponizej kilka fotek z etapow pracy .
Pozdrawiam wszystkich bardzo anielsko i uciekam do moich konfitur i pichcenia.










piątek, 20 sierpnia 2010

Konfitura marchewkowa .Graciane nowosci.

Konfitura marchewkowa juz dlugo zaprzatala moje kulinarne mysli.
Zastanawialam sie czy nie bedzie smakowala jak zwykla marchewka.
Okazalo sie ,ze smakuje wysmienicie i ma bardzo oryginalny smak i kolor.
Na razie mam tylko na probe piec sloiczkow.Nie bedzie to jednak na tym koniec.Musze koniecznie zrobic jeszcze troszke.Poczekam jednak troche az moja marchew w ogrodku jeszcze troszke podrosniePrzepis jest banalnie prosty.Tylko marchew i cukier w odpowiednich proporcjach.Nie jestem zwolenniczka zelfiksow i gdzie nie trzeba staram sie ich nie dawac.Sloiczki tym razem ozdobilam marchewkami wyszytymi krzyzykami.Mialam przy tym super zabawe.




W tym tygodniu odwiedzilam kilka miejsc z przeroznymi starociami.Mialam wielka ochote kupic jakas komodke krzesla .Niestety nie udalo mi sie nic wiekszego wyszukac ,co by mnie rzucilo na kolana.
Kupilam jednak kilka drobiazgow .
Jak zobaczylam ten chlebak ,to az zapiszczalam z zachwytu.
Juz dawno o takim myslalam.Nie wierzylam ,ze mozna jeszcze taki znalezc i to calkiem w dobrym stanie.


Te dwa wazony sa natomiast dowodem ze na gratach mozna znalezc calkiem dobra porcelane.Jest to ceramika Kaisera.Przyznam sie szczerze ze nie od razu wpadly mi w oko .Byly talk brudne i zapackane ,ze trudno bylo je dostrzec.Teraz stoja dumnie,a ja ma nadzieje ze moze kiedys znajde nastepne do kolekcji.Przegladajac internet zauwazylam ,ze wystepuja one w bardzo duzej ilosci ksztaltow i wzorow.

To juz dosyc stary moj zakup.Koszyk musial jednak odstac swoje i nabrac mocy.Przemalowalam go na bialo i uszylam nowe ubranko z materialu w roze..Teraz bedzie mi dobrze sluzyl.W starej wersji mial zielony kolor i ceratowa wysciolke.Ten wyglad zdecydowanie mi bardziej odpowiada


Dziekuje za wszystkie mile odwiedziny i komentarze .

wtorek, 17 sierpnia 2010

Moja sierpniowa spizarnia

Ta pora roku nalezy u mnie do bardzo pracowitych.
Jest to miesiac kiedy w naszym gospodarstwie sa zniwa i przygotowanie do jesiennego zbioru plodow rolnych.To jednak w duzym stopniu jest zajeciem mojego meza.Ja oczywiscie pomagam mu i bardzo go wspieram.Na szcescie mimo fatalnej pogody udalo nam sie jakos skonczyc zniwa.Mogalam wiec odetchnac spokojnie i zabrac sie troche bardziej intensywnie za kuchnie i przetwarzanie tego co uroslo w moim ogrodku.
Cukiniia w tym roku tak obrodzila ze zaopatrzyc bym mogla polk wojska.
robie ja pod przeroznymi postaciami.
Dzisiaj padlo na cukinie do miesa.jest bardzo pikantna z czosnkiem sosem sojowym wegeta i cebulka papryka i imbirem.
Moi panowie stwierdzili ze jest OK.

Udalo mi sie zdobyc troszke borowek.
Szybciutko usmazylam je z mala iloscia cukru.
Beda jak znalazl jako dodatek do miesa na zimno i do indyka.

Patisony to kolejne warzywko ,ktore dosyc czesto gosci na moim stoleW tym roku postanowilam zamarynowac takie zupelnie malutkie patisoniki.
mialam obawy czy beda dobre.Po dzisiejszej degustacji twierdze, ze smakuja wysmienicie..
Trzeba tylko uwazac aby ich zbyt dlugo nie pasteryzowac ,bo moga byc zbyt miekie.



W mojej kuchni nie brakuje rowniez letniego oleju z ziolami .Jest aromatyczny i pieknie pachnie.Ziola i przyprawy tak mienia sie w tych butelkach ,ze az szkoda je otwierac.Oprocz tego ze smakuje wspaniale to rowniez tak wyglada i jest piekna dekoracja.





Ta cala zabawa w przetwory jest dosyc pracochlonna.Ja jednak to bardzo lubie i robie to z wielka przyjemnoscia.Tym bardziej,ze wszystkie warzywa i owoce mam z wlasnego ogrodu.
Pozdrawiam wszystkich tak kolorowo jak moje sloiczki i zycze slonca na ten koniec lata.

sobota, 14 sierpnia 2010

Akt ze slonecznikami w tle

Zrobilo sie u mnie bardzo slonecznikowo.W koncu mamy pelnie lata wiec trudno sie dziwic.
w tym roku te piekne kwiaty odwdzieczyly mi sie swoim urokiem.Mam ich pelno w calym ogrodzie.Sa jadalne ozdobne ,zolte , brazowe ,karlowe i takike po 3m.
Nie myslac jeszcze o tych ogrodowych ,na poczatku lata wyhaftowalam taki maly akt z motywem slonecznika.
Dzisiaj odebralam go od oprawy.
Teraz te naturalne tworza calkiem ladne tlo dla tego z obrazu.








pozdrawiam wszystkich bardzo slonecznikowo i zycze slonecznej niedzieli.

niedziela, 8 sierpnia 2010

Haftowane literki i monogramy.Szydelkowe kwadraty.Klimtowe fascynacje.Wyszperane na gratach.

Miedzy kolejnym kiszeniem ogorkow a marynowaniem cukini staram sie zrelaksowac stawiajac kolejne xxx czy machajac szydelkiem.Narzucilam sobie takie tempo ,ze juz nie daje rady.Produkcja przetworow idzie pelna para.konca jak na razie nie widze.Mysle ze w tym roku zabraknie mi miejsca w piwnicy.Dzisiaj od rana chodza za mna marynowane orzechy. Musze wyprobowac przepis .Cikawa jestem jak beda smakowaly.Jezeli przepis sie sprawdzi to na pewno o tym napisze.Mam jescze zeszloroczne wlasne orzechy wiec jutro do dziela.
Dzisiaj robiac porzadek wpadly mi w rece reczniki z monogramem.Haftowalam je w ubieglym roku wspolnie z Maja z blogu Tymczasem.Wlasciwie byly one dodatkiem do literkowego obrazu.tak mi sie podobaly ze praca przy nich zleciala raz dwa.obraz jest dosyc duzyi prezentuje sie calkiem okazale.
na kiniec uszylam jeszcze kosmetyczke tez z literkami




Nie bylabym soba gdybym nie zaczela kolejnej dosyc duzej pracy.zapragnelam kocyka z kwadratow.Nie jest to nic nowego.na kilku blogach widzialam Panie, ktore pilnie dziergaja swoje kocyki.Urok ich jet tym wiekszy iz mozna w nieskonczonosc kombinowac z kolorami.Moj bedzie popielato rozowo bordowy.Jak wystarczy mi zapalu to moze bedzie tez w innej tonacji.Jak dla mnie to swietna zabawa i relaks przy tych kwadracikach.



Talerzyki to moj jeden z ostatnich zakupow na gratach.Do wszystkiego co porcelanowe mam straszna slabosc.Talerzykow mam juz kilka.Te znalazly juz tez swoje miejsce .


Dzisiejszy wpis jakos mi sie sporo wydluzyl.Pomarudze jeszcze jednak chwilke.
Nie bardzo mam jeszcze co pokazac ,ale juz zaczelam.Jest to seria obrazkoe wg Klimta.Caly komplet sklada sie z pieciu sztuk.Mysle ze caly efekt bedzie po oprawieniu calosci.Przy tym obrazku zostaly mi jeszcze kontury.Mam nadzieje ze zapal minie nie opusci

Dziekuje pieknie za wytrwalosc przy tamk dlugim wpisie.Pozdrawiam serdecznie i zycze milego nowego tygodnia.