niedziela, 30 października 2011

Jesienna nostalgia.Ciasto z dyni.Rozany talerz.

 Jesienna nostalgia dopada chyba kazdego.Ja wlasnie chyba wpadlam w jej sidla.Jakos mi tak smutno i melancholijnie.Pogoda i zblizajace sie Swieto tak mnie jakos nastrajaja .Moze tak jak ta jesienna dziewczyna z fotografii ,warto przysiasc na laweczce troszke zwolnic,powspominac i pomyslec o tym co bylo co jest  i co nas jeszcze czeka.
 Ten obraz haftowalam ladnych kilka lat temu welna sciegiem gobelinowym.

 Jak co roku o tej porze siegam po moj dawno sprawdzony przepis na dyniowe ciasto.Zawsze wszystkim bardzo smakuje i zbieram za nie duzo pochwal.w smaku przypomina troche piernik.Jest wilgotne i rozplywa sie w ustach.Chetnie sluze przepisem.
W sobote zahaczylam o targ ze starociami.Do rak przykleil mi sie rozany talerz.Moja porcelanowa kolekcja powiekszyla sie wiec o kolejny element.Okazalo sie ze talerz ktory juz mialam pasuje idealnie do tego.Beda tworzyc dobrany duet jako patery do ciasta.

Dziekuje za odwiedziny i pozdrawiam wszystkich jeszcze pazdziernikowo.

sobota, 15 października 2011

Swiateczne przymiarki.Klamociarskie zakupy i koronkowy zegar.Buraczkowe mufinki.

Wiem ,ze do Swiat jeszcze sporo czasu.W tym roku postanowilam jednk predzej o tym pomyslec i juz rozpoczac dzialac w kierunku dekoracji.Moje plany w tym temacie sa baaardzo szerokie i rozne.Jak zaczne predzej to jest szansa ,ze uda mi sie wszystko doprowadzic do celu.Pomalu wciagam sie juz w nastroj i mam nadzieje ,ze tak bedzie juz do wigilii.
Na rozgrzewke zlapalam sie za bombki.Nie jest to nic szczegolnie nowego.Co roku udaje mi sie ich kilkanascie zrobic.Staram sie jednak ,aby kazda byla inna .
Na poczatek bombka dosyc sporych rozmiarow w ozdobnym kartoniku z podobnym motywem.


Udalo mi sie tez zmajstrowac malutka doniczke.Taka bardzo swiateczna.

Balwankowa bombka jest bardzo zimowa.Mam nadzieje ,ze prawdziwa zima jeszcze troszke poczeka.

Swieta to osobny rozdzial do ktorego bede czesto wracac.Dzisiaj jednak nie potrafilam sobie odmowic spaceru po lokalnym targu starociami.Przykleilo sie do mnie kilka dziwnych rupieci.Mam nadzieje ,ze doczekaja sie metamorfozy.
 Na mosiezna ramke juz mam nawet jeden pomysl.Musze ja jednak doprowadzic do ladu  dobrac kolor i zrobic przecierke.Mam juz miejsce w kuchni gdzie zawisnie.Zrobilam juz nawet wstepna przymiarke. Mam nadzieje ,ze wytrwam w postanowieniu  i bede mogla pokazac efekt koncowy.

Na koniec zapraszam na slodkosci.Dzisiaj serwuje mufinki z dodatkiem czerwonych buraczkow.Jakos mialam mieszane uczucia ,pokusilam sie jednak i upieklam.W smaku i w wygladzie sa lekko piernikowate.Pieknie sie upiekly i sa idealne na ta pore roku.Polecam .


Pozdrawiam wszystkich i zycze milej soboty .Dziekuje serdecznie za odwiedziny i zapraszam ponownie.

poniedziałek, 10 października 2011

Historia pewnych lalek cz 1

Jesien za oknami juz rozgoscila sie na dobre.Skonczylam juz robic moje sloiczki i przetwory.Praca nad obrusem idzie powoli do przodu.Kilka nowych juz bardziej zwiazanych ze swietami prac rozgrzebane.O tym jednak napisze w nastepnym wpisie.Dzisiaj chcialabym przedstawic dwie damy, ktore podczas ostatniej wizyty na gratach wpadly mi w rece.Siedzialy sobie smutne i brudne w poplamionych i brudnych sukienkach.Na poczatku trudno bylo dopatrzec sie w nich tego czegos.Przeszlam obok nich bez jakiegos wielkiego ach i och.Po chwili jednak wrocilam ,troszke sie potargowalam i zabralam je do domu.Jakos nie mialam na nie pomyslu.Musialy odstac kilka dni.Moi panowie patrzeli na nie  i na mnie troche dziwnym wzrokiem co to znowu za starocie przywloklam?



Rozebralam je ze starych sukienek.Okazalo sie ,ze sa w idealnym stanie i mozna z nich jeszcze cos zrobic.Rozpoczelo sie wielkie projektowanie sukni i jej szycie.A ,ze krawcowa ze mnie zadna szlo mi to bardzo wolno.



Po kilku godzinach udalo mi sie to nawet calkiem rowno i ladnie pozszywac posklejac i dopasowac.
Biala batyscikowa koronka idealnie dopasowala sie do drobniutkich granatowych kwiatkow.Najwiecej czasu zabralo mi obciagniecie wszysykich guziczkow.Udalo mi sie jednak je dokonczyc i posluzyly do wykonczenia calosci.Myslalam .aby dolozyc jej jeszcze skrzydla i zrobic z niej Aniola ,ale jakos szkoda mi zaslaniac tylu sukni.Sama nie wiem.No i do reki wlozylam jej parasolke ,jak na prawdziwa dame przystalo.Moze jeszcze wymodze jej jakis kapelusz?
Mysle ,ze w tym wcieleniu moja szmaciana Dama moze czuc sie juz dowartosciowana i cieszyc sie nowym lalkowym zyciem.Na swoja kolezanke musi poczekac kilka dni .Wlasnie mysle nad kreacja dla niej.





Teraz kiedy przygladam sie juz gotowej lalce,przychodzie mi na mysl Scarlett  z Przeminela z wiatrem.Takie mam jakies dziwne skojarzenie.Na prezentacje drugiej damulki zapraszam wkrotce.Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie i zycze milego jesiennego wieczoru.