Zauwazylam ,ze ostatnio na moim blogu figuruje tylko temat Swiat.
Dzisiaj bedzie jednak troszke z innej beczki.
Zawsze korcilo mnie aby poprobowac samodzielnie stworzyc jakas bizuterie.Nigdy jednak jakos do tego nie moglam sie za to zabrac.
Teraz jednak cos minimalnie w tym temacie drgnelo.
Bedac ostatnio w graciarni natknelam sie na sztucce. Dorwalam sie do nich bez opamietania.Z graciarni wyszlam obladowana tym sprzetem po uszy.
Po wyszorowaniu tego pseudo zlomu moim oczom ukazaly sie piekne kwiatowe ornamenty.
Wtedy przyszedl pomysl na bizuterie.
Niestety domowym sposobem bez odpowiedniego sprzetu wygiac taki metal jest bardzo trudno.
Z pomoca przyszedl mi pewien bardzo mily zlotnik.
Problemem bylo tylko to czy metal zachowa po rozgrzaniu kolor.
Okazalo sie ze wszystko wyszlo znakomicie.
Od zlotnika dowiedzialam sie ,ze najprawdopodobniej metal musi miec domieszke srebra .Nie jestem w tym temacie specjalista ,ale obecny wyglad mojej bransoletki sam mnie zadziwil.
Nawet moj maz ,ktory z politowaniem kiwal glowa teraz zmienil zdanie.
Mnie tak sie to spodobalo ,ze juz mysle o kolejnych elementach sztuccowej bizuterii.



Zmaltretowane widelce taraz wygladaja tak.

Zycze milej i choc troszke slonecznej niedzieli.